Postanowiłam
wykorzystać wakacyjny czas i poznać lepiej okolice Buxton. Ponieważ pogoda
sprzyjała co w Anglii nie zdarza się codzienne zdecydowałam się wybrać do
Bakewell. Z czystej ciekawości aby porównać swoje spostrzeżenia z pozytywną
rekomendacją z przewodnika (słynny pudding i lokalne targi rzemiosła). Zawsze
kiedy znajduje się w nowym miejscu po prostu idę przed siebie. Tak tez zrobiłam
i tym razem. Tym sposobem znalazłam się w ogrodach określanych jako Bath
Gardens. Nie wiem jak wy ale nigdy nie byłam fanka zwiedzania grupowego. Zawsze
brakuje mi wtedy czasu na zatrzymanie się i obserwacje świata. Najważniejsze
jest dla mnie poczucie klimatu danego miejsca i doświadczenie czegoś (dźwięk,
ludzie, obdrapane drzwi, zapach drewna, obrośnięty mchem murek) co będzie przypominało mi konkretny moment w życiu. W ogrodzie w Bakewell
znalazłam taki swój mały świat gdzie zapomniałam o wszystkim i wsłuchałam się w
ciszę. Był to mały dziedziniec z spadzistymi dachami i oknem porośniętym
bluszczem. W samym jego centrum położona była zaniedbana fontanna.
Odbicie fontanny w lustrze wody przypomniało mi, że
często zamiast zmienić swoje życie i realizować marzenia - podajemy się z
różnych przyczyn (lęk przed porażką, rutyna, brak motywacji). Zdałam sobie
sprawę, że często żyje marzeniami, okładając wciąż je na później. A marzenia
sprawiają, że czujemy się wewnętrznie wolni i szczęśliwi.
Po
chwili refleksji skierowałam się w kierunku wspomnianego targu rzemiosła (targi
są zawsze w poniedziałki). Na miejscu było kilka stoisk ( głównie z ceramiką,
malarstwem i biżuterią). Dla mnie
najbardziej interesujące były: kolekcja starych pocztówek z całego świata
(Egipt - 1908, Paryż - 1989), bibułki do zwijania papierosów przedstawiające
orszak królewski oraz podręczne lusterka z motywami z dalekiego wschodu. Rozmowa
ze starszym sprzedawcą od pocztówek jakie to piękne były czasy, tak mnie pochłonęła,
że zanim się obejrzałam minęła godzina. Odwiedzając nowe miejsce najbardziej
interesująca jest dla mnie możliwość posłuchania historii napotkanych ludzi lub
też po prostu poznania ich. Możliwość poznania innego punktu widzenia czy też
wymiana doświadczeń bez względu na różnice to najlepsze momenty podróżowania.
Dzięki nim wciąż uczę się, że ludzie czynią dane miejsce wyjątkowym bez względu
na czas i miejsce.
Wychodząc
z targu, zobaczyłam wieże lokalnego kościoła p.w. wszystkich świętych i postanowiłam
przyjrzeć mu się z bliska. Położony na szczycie wzgórza kościół z widokiem na
całe miasto przypominał groźną twierdzę. Zabytkowy cmentarz z pięknymi
rzeźbieniami (większość nagrobków pochodzi z 18 wieku) zauroczył mnie. Sam kościół został wzniesiony na przełomie
13/14 wieku. Przypuszcza się, że jego historia sięga czasów anglo-saksońskich. Bogato
zdobiona fasada drzwi wejściowych oraz boczne wejście od strony dziedzińca to
inne elementy, na które warto zwrócić uwagę.
Wracając do centrum miasteczka nareszcie miałam
szansę spróbować słynnego puddingu i tarty w jednym z najstarszych sklepów z
1865 roku. Odbijające się w szklanych oknach wystawy życie codzienne miasta
(ruch uliczny, okna domów, ludzkie twarze) uświadomiły mi, że nasze życie jest
jak mozaika. Emocje, spotkani ludzie, odkryte miejsca, poszukiwanie swojej
tożsamości tworzą całość. Nawet jeśli nie widzimy tego. Tak jak zmieniające się
odbicia tak nasze życie ulega zmianom. Ważne jest aby uświadomić sobie, że
jesteśmy kowalami swojego losu i dokonać właściwego wyboru w odpowiednim momencie.
I czerpać radość z każdego dnia, aby nie stracić niepowtarzalnych chwil.
Receptura słynnego puddingu pochodzi z 1820 kiedy
w hotelu Rutland Arms (istniejący do dziś) kucharz zamiast wymieszać jajeczną
masę, wlał ją na konfiturę. Pozytywna reakcja gości doprowadziła do jego
popularyzacji. Z kolei tarta - to połączenie kruchego ciasta z warstwą dżemu i
biszkoptem (całość tradycyjnie jest dekorowana migdałami). Niestety masowa
produkcja zmieniała znacząco recepturę tarty (ciasto z lukrem z migdałowym
aromatem i wiśnia na wierzchu).
W lokalnym sklepie nabyć można także m.in :
Bakewell
urzekło mnie przed wszystkim labiryntem uliczek, które ozdobione są zegarami, lampionami
i innymi dekoracjami. Wędrując nimi znalazłam idealne miejsce na domową
kawiarnię. Oto ono:
Idealnym sposobem na słoneczne popołudnie w
Bakewell jest spacer wzdłuż brzegów rzeki Wye. Blisko jej brzegów od strony
najbardziej znanego mostu (o tej samej nazwie co miasteczko) odnalazłam
antykwariat oferujący liczną kolekcję starych książek (z tym charakterystycznym
zapachem :) ). Znajdujący się zaraz obok wspomniany most liczy
ponad 700 lat i jest jednym z najstarszych w Anglii. Jego lokalizacja związana
jest ściśle z obronną funkcją miasta w przeszłości.
Warto poświecić 20 minut i przespacerować się
specjalnie wyznaczoną do tego trasą. Obserwowanie dzikiej przyrody (głownie
ptactwa), kaskad i kwitnących łąk było idealnym zakończeniem wizyty w Bakewell.